Ksiądz Andrzej Huszno: Chrystus a samoobrona robotników [1924]

on-being-a-catholic-and-a-leftist-carousel-rappler-20140305-1

Księża rzymscy tak uczą: Cierp, boś zgrzeszył, cierp, abyś nie zgrzeszył, błogosławieni, którzy za życia cierpią prześladowanie, albowiem po śmierci będą w niebie. Kto cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugiego, a kto ci odbiera płaszcz, oddaj mu i suknię. A tak pojmując Pismo Św., w czeluście piekielne spychają robotników za ich walkę z wyzyskiem kapitalistów i obszarników, za ich wołanie o ludzkie prawa i ludzkie traktowanie dla siebie, za ich 8-godzinny dzień pracy, za związki zawodowe, za reformę rolną itd. Chrystus przez usta gospodarza zapraszającego na gody weselne opornych, wyraźnie powiada: zmuście ich, by weszli. Zmuście ich, by przestali być pijawkami ludu mego, by przestali tuczyć się jego krzywdą, pracą i znojem, zmuście ich, by byli ludźmi szlachetnymi, uczciwymi, sprawiedliwymi, miłosiernymi, bo złodziejom, wyzyskiwaczom, trutniom społeczeństwa, niesprawiedliwym cześć będzie w jeziorze ognistym. Czytaj dalej

Kazimierz Czapiński: Klerykalizm żydowski. Przemówienie sejmowe z 23 listopada 1921 r.

Humanorah_(Society_for_Humanistic_Judaism)

Lojalnie czekaliśmy, że ci spośród kolegów żydowskich, którzy mienią się postępowcami, staną tu obok nas na trybunie i opowiedzą o tych wszystkich nadużyciach klerykalizmu żydowskiego, których świadkami jesteśmy w Polsce. Niestety, to się nie stało! Dzięki walce reprezentantów myśli radykalnej i demokracji polskiej, niejeden przeżytek klerykalizmu w szkole polskiej skasowano. Ale chedery do dzisiejszego dnia znajdują się na tym samym poziomie, na jakim znajdowały się niemal za czasów Mojżesza i Babilonu. Tak samo, jeśli przejdziemy do klerykalizmu żydowskiego, te wszystkie „cuda”, nadużycia i wyzyski ze strony cadyków nie są lepsze, a nawet, panie kol. Farbstein, gorsze niż wyzysk cadyków… innych wyznań w Polsce. Natomiast tak samo, jak nie jest prawdą, że Polska jest jedną masą reakcyjną, tak nie jest prawdą, że Żydzi w Polsce są jedną masą postępową, albowiem trzeba powiedzieć wszystkim, a między innymi także Europie Zachodniej, że olbrzymia masa Żydów w Polsce znajduje się na najniższym poziomie klerykalizmu, jakikolwiek jest do pomyślenia w danym momencie. Wiem, że niektórym kolegom Żydom nie bardzo się to podoba, co mówię, i powiedzą, że póki zwalczam klerykalizm polski, to jestem bardzo postępowy, ale jak się zabiorę do klerykalizmu żydowskiego, to znaczy, że jestem antysemitą. Przemawiam tu nie jako antysemita, ale jako socjalista, w imię tego dziecka żydowskiego, dręczonego hebrajską scholastyką w chederze i ludu żydowskiego, ogłupionego i wyzyskiwanego przez cadyków lub innych cudotwórców, zabieram tutaj głos w ich obronie, albowiem jesteśmy wrogami nieprzyjaciół postępu ludzkości, a więc klerykalizmu żydowskiego. Czytaj dalej

„Równość”: Pogadanka o religii [1898]

O11

Kiedy na zgromadzeniach robotniczych zaczęli się pojawiać jezuici, zadawali socjalistom zawsze jedno i to samo pytanie: „Jak się zapatrujecie na religię?”. A socjaliści odpowiadali zgodnie ze swym programem, że religia jest rzeczą sumienia każdego człowieka, czyli rzeczą prywatną. Pytania jezuitów czynione organizacjom robotniczym mają tę samą cechę intryganckich sideł, jak niegdyś pytanie stawiane Chrystusowi przez faryzeuszów. Pełno w nich podstępu i złej woli, a zmierzają wszystkie do tego, aby lud wciągnąć w walkę religijną i odwieść go od społecznej walki klasowej. Wobec tego jest obowiązkiem partii socjalno-demokratycznej przedstawić jasno, co rozumie ona przez zdanie naszego programu: „religia jest rzeczą prywatną”. Czytaj dalej

Maria Ossowska: Wzór obywatela w ustroju demokratycznym [1944-1946]

1

Człowiekowi biorącemu udział w życiu publicznym, a takim jest obywatel w ustroju demokratycznym, potrzebna jest odwaga i ten zwłaszcza jej gatunek, który bywa nazywany odwagą cywilną. Jak wiadomo, przypisujemy odwagę cywilną temu, kto głosi swoje przekonania i broni ich, mimo iż naraża przez to różne swoje żywotne interesy, mimo iż grozi mu z tego powodu nieżyczliwość ludzka i ludzkie oszczerstwa, że zamykają się przed nim możliwości kariery. Ileż to razy w dziejach lęk przed utratą popularności, obawa narażenia się komuś działały jako siły konserwatywne, podtrzymujące zakorzenione przesądy, które trzeba było mieć odwagę naruszyć. Kto jest odważny, ryzykuje coś, a ryzykować musi wszak zawsze w imię czegoś. Woli narazić swoje stanowisko, niż dłużej patrzeć w milczeniu na nieprawości, które się dokoła dzieją; woli naruszyć swój święty spokój, niż być biernym świadkiem cudzej krzywdy. Czytaj dalej

„Wyzwolenie Społeczne”: …moc truchleje! [1928]

1

Wspaniale i bogato mieszka Syn Boży w świątyniach, lecz nie tego sobie życzył, bo chciał i dzielił się z ubogimi i z nimi tylko przebywał, a złoto uznawał o tyle, o ile zań zmniejszyć się dała nędza. Wy możni tego świata, dyktatorzy, uczeni w piśmie faryzeusze i wszyscy wy, co biedny lud depczecie, co tylko od święta synów człowieczych znacie, gdy po kolędzie idziecie zabrać im częstokroć ostatnie ziarno, ostatni grosz, pamiętajcie, że nadchodzi czas, kiedy w ludzie syn człowieczy i godność człowiecza odżyje, a wtedy moc wasza struchleje i złoto wasze zaginie! Wtenczas będzie to ostatnia kolęda, przy dźwiękach której nowocześni, kapiący od złota i orderów Herodzi bez dekretu o nowym ustroju sądownictwa wepchnięci zostaną z powrotem do nor ciemności, skąd wyszli i skąd już dla nich powrotu nie będzie. Lud się budzi, moc truchleje! Czytaj dalej

Zdzisław Mierzyński: Franciszek Ferrer. Męczennik Wolnej Myśli, Twórca Nowoczesnej Szkoły Świeckiej. W piętnastoletnią rocznicę jego zamordowania [1924]

francisco-ferrer-flavio_costatini

13 października r. b. zebrali się w Brukseli przedstawiciele zrzeszeń wolnomyślnych Zachodu, ażeby wspólnie uczcić piętnastoletnią rocznicę mordu sądowego, popełnionego na Franciszku Ferrerze, męczenniku zarówno Wolnej Myśli, jak i idei wyzwolenia proletariatu, które miało być dokonane na drodze racjonalnego wychowania najmłodszego pokolenia. W Polsce imię Ferrera jest mniej znane szerokiemu ogółowi, jakkolwiek na całym Zachodzie rocznica jego śmierci (w roku 1909) jest uroczyście obchodzoną przez związki wolnomyślicielskie i zrzeszenia proletariackie. U nas jedynie Łódź rocznicę tę publicznie obchodzi, dzięki temu, że jej Koło wolnomyślicielskie składa się przeważnie z proletariatu pracującego fizycznie i umysłowo. Czytaj dalej

Maria Ossowska: Czy moralność zależy od religii? [1958]

1 (1)

Czy wielu ludzi powstrzymuje od kradzieży świadomość, że nakaz „nie kradnij” pochodzi od nadziemskiego kodyfikatora i że grozi im za to kara pośmiertna? Czy wielu myśli raczej o karze doczesnej? Jak dalece silnym powściągiem jest godność, która wzdryga się na myśl o wstydzie w razie wykrycia nieuczciwości, albo wzgląd na przykrość uczynioną okradzionemu? O działaniu tego ostatniego motywu świadczy fakt, że woli się okradać kogoś przynależnego do grupy obcej, kogoś, kogo krzywda mało nas obchodzi, a ma się większe opory w stosunku do swoich, zwłaszcza gdy się ich lubi i gdy nam ufają. O tym, że godność wchodzi tu w rachubę, zdaje się świadczyć fakt, że wsie polskie, które nigdy nie przeszły przez pańszczyznę, były, niezależnie od swego ewentualnego ubóstwa, znacznie uczciwsze od byłych wsi dworskich, gdzie czapkowanie dziedzicowi nie sprzyjało rozwojowi poczucia godności, a pospolity brak sympatii dla osoby i brak zaufania z jego strony ułatwiał drogę złodziejowi. Czytaj dalej

Warszawski Komitet Wyborczy Ogólnego Żydowskiego Związku Robotniczego w Polsce (Bundu): Do żydowskiej inteligencji pracującej! [1924?]

2

Udział robotników żydowskich w wyborach do Gminy jest ciosem wymierzonym w twierdzę wstecznictwa w społeczeństwie żydowskim. Na miejscu dotychczasowej Gminy wyznaniowej chcemy zbudować współczesną świecką organizację żydowską. Dążymy do zrealizowania w życiu żydowskim zasady oddzielenia religii od państwa. Niechaj ludzie wierzący tworzą inne, dobrowolne związki i sami opłacają koszty rytuału religijnego. Po wydzieleniu spraw religijnych Gmina Żydowska winna pokryć Warszawę siecią szkół ludowych i zawodowych, bibliotek, kursów dokształcających, które by zburzyły mur dzielący znaczną część masy żydowskiej od współczesnej kultury i cywilizacji. Chcemy wypędzić z Gminy rozpanoszonych bogaczy, którzy tam dotąd rej wodzą. W Gminie, jak i w państwie, dążymy do rządów rzesz pracujących. Chcemy, by lud pracujący żydowski pozbył się ogłupiającej opieki cadyków i cudotwórców i zdecydowanie a śmiało wkroczył na drogę europeizacji życia żydowskiego. Czytaj dalej

„Życie Robotnicze”: Zmartwychwstanie [1933]

love-budget

I oto w 1900 lat później jesteśmy świadkami zjawiska, gdy już nie jeden za miliony krzyżowany jest przez faryzeuszów i oprawców, ale miliony ludzi pracy, miliony proletariuszy miast i wiejskiej biedoty przechodzą Golgotę poniżenia i nędzy, dźwigają krzyż żywota w poniewierce, giną wśród drwin i rozpasania tych, którzy mają władzę, mają pieniądz, mają za sobą i ku swej obronie prawo. Tak jednak jak ten, który zginął za ideę 1900 lat temu, tak samo i dziś te miliony krzyżowane dzień w dzień przez przeklęty ustrój społeczny, oparty na wyzysku i przemocy, mają również swą wielką ideę, Ideę Wyzwolenia, Ideę Sprawiedliwości Społecznej, Ideę Wolności. I jak nie poszła na marne tamta ofiara sprzed 1900 lat, tak też nie może pójść i nie pójdzie na marne ofiara dni dzisiejszych. Czytaj dalej

Bronisław Siwik: Społeczność Boża na ziemi a proletariat [1926]

1

Są całe klasy i warstwy, które z fałszu i kłamstwa społecznego żyją, które wrogo są usposobione do samej myśli Społeczności Bożej na ziemi. To te klasy i warstwy uczyniły z idei chrześcijańskiej narzędzie panowania, a ideę Królestwa Bożego na ziemi świadomie przeniosły do nieba, z życia poza śmierć, aby nic nie uronić z przywilejów władzy panowania. Wskrzesić ideę Społeczności Bożej na ziemi, wskrzesić ideę pochowaną dla życia przez władców świeckich i kościelnych, nie można inaczej, jak związawszy ją z tą klasą, która z natury swego położenia gospodarczego i społecznego nie jest związana z teraźniejszością, z dniem dzisiejszym, lecz kroczy w przyszłość, która jest bezpośrednio zainteresowana w ustanowieniu ładu społecznego, znoszącego wszelką krzywdę społeczną, panowanie, niewolę, ucisk, a która jako zespół, jako klasa, jest społecznie najlepsza, bo żyje z ciężkiej pracy i nie ma na swym sumieniu niczyich łez, krwi i potu. Czytaj dalej

Zygmunt Żuławski: Humanitarne społeczeństwo [1937]

Scan10005

Tak, społeczeństwo kapitalistyczne jest bardzo humanitarne! Dba o człowieka, by nie dotknął palcami jedzenia i nie przeniósł w ten sposób na siebie bakcylów, ale spokojnie patrzy, jak zmęczony, wygłodniały robotnik na robotach publicznych, zarabiający niewiele ponad 10 zł w tygodniu, je brudnymi od roboty rękami przy przydrożnym rowie. Dba o dezynfekcję słuchawek telefonicznych – zwłaszcza gdy taka impreza dezynfekcyjna daje dobre dochody – ale spokojnie patrzy, jak stary człowiek lub dziecko wyciąga odpadki z ulicznych koszów, by znaleźć kawałek chleba, i szuka na podmiejskich śmietnikach, będących rozsadnikami zarazy, przedmiotów, które by mógł jeszcze zużyć. Dba o życie człowieka i ratuje je, ale nie dba o możność utrzymania tego życia, które uratowało, i nie chce mu go zapewnić na jutro. Czytaj dalej

Jadwiga Borowiczowa: Nie bijmy dzieci [1927]

1[1]

Bije się dzieci we wszystkich sferach i dziwną pod tym względem solidarność okazują sfery burżuazyjne i proletariackie. Tylko – być może – dzieci burżuazyjne karze się lżej, a dzieci robotnicze bije się bez litości. Nierzadkie są wypadki uszkodzeń cielesnych i zaburzeń nerwowych. Do sfer burżuazyjnych przenika już powoli myśl zastąpienia bicia innymi karami. Oczywiście, że sferom tym łatwiej dostosować się do najnowszych metod pedagogiki, bo w wychowaniu dzieci pomaga im cały szereg bon, nauczycielek i wychowawczyń, a i matka ma więcej czasu i spokoju, by dziećmi swoimi zająć się cierpliwie. Gorzej jest w sferach robotniczych, gdzie dzieci jest dużo, czasu i spokoju mało, gdzie zatroskany ojciec i zapracowana matka całą swoją złość na złe warunki życia odbijają nieraz na własnym dziecku. Nie myśli się wtedy nawet o winie czy karze, odbija się tylko własne zdenerwowanie na dziecku, bo ono właśnie nawinęło się pod rękę. Nowoczesna pedagogika zmierza do tego, by zarzucić zupełnie karę bicia, jako nie tylko nie prowadzącą do celu, ale wręcz szkodliwą. Czytaj dalej

Feliks Perl: Komunizm w pierwotnym chrześcijaństwie [1907]

1[1]

Jezus, ubogi cieśla, gromadka rybaków, których Chrystus uczynił „rybakami ludzi”, słowem: proletariusze, jakbyśmy dziś powiedzieli, byli pierwszymi głosicielami nowej wiary. A propaganda ich znajdowała odgłos nie wśród „silnych tego świata”, którzy ich prześladowali, lecz w sercach prostych, które łaknęły sprawiedliwości i oczekiwały wybawienia z niewoli. Chrześcijaństwo niewątpliwie w pierwszych swych czasach było religią demokratyczną, religią braterstwa i równości. Pragnienia i nadzieje ludu ówczesnego nie mogły wyrazić się inaczej jak w mglistej formie religijnej. Oczekiwano Zbawiciela, wysłannika Bożego, który by kres położył wszelkim nieprawościom. Chrześcijaństwo było wyrazem tych pożądań i tęsknot świata ówczesnego; dlatego też szybko ogarniało tłumy i, prześladowane z początku i zohydzone, wyszło zwycięsko z zamętu i upadku starożytnego świata… Wobec ludowego charakteru chrześcijaństwa w pierwszej jego dobie nic dziwnego, że znajdujemy w nim wyraźne i niewątpliwe dążenia komunistyczne. Jeżeli ludzie są sobie braćmi, jeżeli bliźniego należy kochać jak siebie samego, to czyż podobna odróżniać „moje” od „twojego”? Własność prywatna jest wyrazem samolubstwa i oschłości serca; kto pragnie miłości powszechnej i „Królestwa Bożego na ziemi”, ten powinien wyznawać zasadę wspólności i czynem ją stwierdzać. Dla pierwszych chrześcijan, ludzi ubogich i oddanych całą duszą „dobrej nowinie”, komunizm, to jest własność mienia, musiał być częścią składową ich wiary, musiał też znajdować zastosowanie w ich praktyce życiowej. Czytaj dalej

Warszawski Komitet Robotniczy PPS: Dzień Zaduszny [1915]

1[1]

W dniu tym szczególnie żywo odczuwamy łączność żyjącego pokolenia z tymi, co już po skończonej walce życiowej – odeszły. W święto umarłych pamięć nasza czcią żałobną pobudzona zwraca się przede wszystkim ku tym, co „śpią – w krwawym pochowani grobie”. Męczenników naszych i bohaterów wspominamy, którzy padli za naszą sprawę – za sprawę ludu pracującego i za sprawę Polski. Wszędzie rozsypane ich niezliczone mogiły – wszędzie ich czcigodne prochy wołają o pamięć, o pomstę, o to, byśmy ich krwawym śladem szli do Ziemi Obiecanej Wolności. Czytaj dalej

Jerzy Grotowski: Tu es le fils de quelqu’un [1985]

1[1]

Oto masz przed sobą system społeczny niesamowicie sztywny; jakoś musisz sobie poradzić; musisz znaleźć swoją własną wolność; nie możesz obyć się bez sprzymierzeńców. Tych może masz w przeszłości. Więc rozmawiałem z Mickiewiczem. Ale rozmawiałem z nim o sprawach dzisiejszych. A także o systemie społecznym, w jakim żyłem w Polsce niemal przez całe moje życie. Moje stanowisko było następujące: nie po to się trudzę, żeby wygłaszać przemówienia, lecz aby powiększyć wyspę swobód, jakich jestem nosicielem; obowiązkiem moim nie jest składanie deklaracji politycznych, tylko wybijanie dziur w murze. Rzeczy, które mnie były zakazane, winny być dozwolone – po mnie; trzeba, aby drzwi, dotąd zamknięte na cztery spusty, zostały otwarte. Czytaj dalej

„Przedświt”: Eklezjasta, czyli księga kapitalisty [1885]

1

Cnota ma dwojaką postać; cnota kapitalisty polega na dogadzaniu sobie, cnota zaś najemnika – na odmawianiu sobie. Kapitalista bierze na ziemi wszystko, co mu się podoba, bo on jest panem; jeśli znudzą go kobiety, to pobudza swe zmysły małymi dziewczątkami. Kapitalista jest prawem; prawnicy układają kodeks pod jego dyktandem. Filozofowie zaś stosują moralność do jego zwyczajów. Uczynki kapitalisty są zawsze sprawiedliwe i dobre; każdy zaś czyn przeciwny jego interesom uważany jest za zbrodnię i będzie karany. Ja chowam dla wybrańców szczęście, wyłączne, nieznane najemnikom. Zbierać zyski – oto szczyt rozkoszy. Mąż-wybraniec, zagarniający zyski, umie się godzić z losem, gdy traci żonę, matkę, dzieci, honor, psa i konia swego; ale za to nie mieć zysków jest tak niepowetowaną klęską, po której kapitalista jest nieutulonym w żalu. Kapitalista wznosi się ponad wszelkie granice, które zakreślone są śmiertelnikom w postaci ojczyzny lub partii. Zanim kapitalista jest Polakiem lub Rosjaninem, Francuzem lub Prusakiem, Anglikiem lub Irlandczykiem, białym lub Murzynem, jest on już przede wszystkim wyzyskiwaczem. Dopiero jako rzecz dodatkowa jest on monarchistą lub republikaninem, zacofańcem lub radykałem, katolikiem lub bezbożnym. Złoto ma barwę, ale wobec złota przekonania kapitalistów są bezbarwne. Czytaj dalej

Piotr Kuligowski: Miecz Chrystusa. Chrześcijańskie inspiracje polskiego socjalizmu sprzed powstania styczniowego

`

Owo – nomen omen – święte oburzenie co poniektórych na filiację lewicy z chrześcijaństwem zadziwia w obliczu faktów. Grunt do mariażu dwóch obecnie w dużej mierze przeciwstawnych postaw czy filozofii wytworzyły śmiałe eksperymenty gospodarcze II połowy XVIII w. I choć żadną miarą nie można ich uznać za posunięcia stricte socjalistyczne, to jednak dokonywały one wyłomu w spetryfikowanym systemie feudalnym, tworząc podstawę, na której wkrótce rozkwitły nowe idee. Chrystus, który mówi „Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz”, zainspirował większość pierwszego pokolenia polskich socjalistów. Wynikało to tyleż z czysto pragmatycznego podejścia do spraw wiary, ile z rzeczywistego przekonania, że Polacy są tym ludem, który Bóg upatrzył jako narzędzie nie tylko do absolutnego wyzwolenia samych siebie, ale i całego świata. I choć plan zbawicieli się nie powiódł, pokrewieństwo lewicy i chrześcijaństwa obrodziło wieloma ciekawymi, nowatorskimi koncepcjami. Czytaj dalej

Lewica Ewangelią silna? – rozmowa z Damianem Kalbarczykiem

`

Byli to ludzie głęboko wierzący, a z Ewangelii można było wyczytać mnóstwo idei, które potwierdzały słuszność wołania o sprawiedliwość w życiu społeczeństw i między narodami, o lepszy świat, o bardziej godne życie „szarego człowieka”. Mimo to przez Kościół postrzegani byli jako heretycy, ich poglądy napotykały na gwałtowny opór, żadne kontakty z hierarchami nie wchodziły w rachubę. Wśród samych radykałów budziło to z kolei zdziwienie – uważali, że po prostu odkrywają prawdy wiary w ich aktualnym kontekście społecznym. W poczuciu misji słali zresztą do Rzymu swoje propozycje, petycje, które były albo ignorowane, albo wywoływały ostre reakcje. Zderzenie było nieuniknione – idee chrześcijańskich socjalistów były bardzo rewolucyjne, a dziewiętnastowieczny Kościół pozostawał mocno konserwatywny. W tym wszystkim trzeba pamiętać, że w owym okresie takie myślenie, które dziś określamy jako lewicowe, w ogóle odwoływało się do chrześcijaństwa, jako swojego „naturalnego zasobu” kulturowego, etycznego. Metaforyczny język Pisma Świętego ułatwiał sprawę. Była to myśl przed-marksowska, Europa była przesiąknięta duchem romantyzmu, a zatem po części zeświecczonych koncepcji chrześcijańskich. Francuska myśl socjalistyczna, choćby saintsimonizm, wprost wyrażała ciągoty religijne, mistyczne. To był bardzo krótki okres, może dwudziestu, trzydziestu lat, ale brzemienny dla myślenia na kontynencie. Czytaj dalej

Adam Ciołkosz: A pokój na ziemi… [1936]

`

I wreszcie życzmy sobie nawzajem, aby zawitał prawdziwy pokój na ziemi. Daleka do niego droga, cierniami usłana. Ale wierzy serce pracującego człowieka, że już rychło nadejdzie ów dzień wspaniały, w którym nie będzie więcej panowania człowieka nad człowiekiem, maszyny nad człowiekiem – zaś ludzkość cała stanowić będzie wielki zespół braterski, w szczęściu, dobrobycie i współpracy dźwigający świat bezustannie do góry, do życia coraz to lepszego i piękniejszego. W tym świecie słowa wypełniające nasze dni – takie jak kapitalizm, faszyzm, militaryzm, klerykalizm – należeć będą tylko do ponurych widziadeł przeszłości. I wtedy dopiero zapanuje pokój na ziemi, pokój ludziom dobrej woli. I nic już rzucać nie będzie na biel opłatka wigilijnego ponurych, krwawych plam. Czytaj dalej

Jarosław Górski: Korczak, jakiego znać nie chcemy

Image

Dziś nie chcemy pamiętać, że nożyk do obierania ziemniaków, ścierka i szczotka do klozetu były nie mniej istotnymi emblematami korczakowskiego systemu wychowawczego niż sąd, gazeta czy pełna zrozumienia rozmowa z wychowawcą. Że potłuczone kolana, rozbite nosy i blizny na buziach mogły być świadectwem nie złego, ale dobrego wykonywania obowiązków przez wychowawcę. Że były świadectwem życia, czyli – to może warto powtórzyć – jedynego korczakowskiego środka i celu wychowania. Wyobrażamy sobie Korczaka jako zawsze otoczonego gromadką dzieciaków (jak na jego znanych fotografiach), które zawsze do niego lgnęły, mimo że on sam, z konsekwencją godną zauważenia, pisał o takich, które go nie znosiły, które odliczały dni dzielące je od opuszczenia Domu Sierot. Może warto o tym przypominać? Nie po to, aby Korczaka zrzucać z pomnika, nie po to przecież, żeby dowodzić, że był złym wychowawcą. Ale właśnie po to, aby podkreślić, że dzisiejszy powszechny wizerunek Starego Doktora nie ma nic wspólnego z jego życiem (ani w ogóle z życiem), działaniem, systemem wychowawczym. Warto zapomnieć choć na chwilę o świętym Starym Doktorze, który zginął męczeńską śmiercią, zerknąć w przyżółcone książki Janusza Korczaka i zastanowić się nad tym, jak dzisiejszym dzieciom oszczędzić zarażania śmiercią. Jak dzisiejszym dzieciom, dzisiejszym wychowawcom, dzisiejszym ludziom – pozwolić żyć. Czytaj dalej