Rozpalanie nastrojów antyislamskich będzie bez wątpienia przeszkodą w zwalczeniu jednej z przyczyn masowej imigracji, czyli terroryzmu islamistycznego. Wygrać z nim można tylko przy współudziale wspólnoty muzułmańskiej oraz umiarkowanych krajów islamskich. Umiarkowani muzułmanie stanowią zdecydowaną większość wspólnoty islamskiej i to nawet w macierzystych krajach organizacji islamistycznych. Przykładowo zaledwie 8% Pakistańczyków stoi po stronie talibów, a 10% Nigeryjczyków popiera Boko Haram. W Jordanii deklaratywnych zwolenników Al Kaidy jest ok. 11%. Co więcej, te odsetki regularnie spadają. W krajach europejskich radykalnych muzułmanów jest o wiele mniej. We Francji zwolennicy salafizmu są szacowani na zaledwie 2 promile wszystkich tamtejszych muzułmanów. Oczywiście nawet tak wąska grupa islamistów może urządzić krwawą łaźnię, jednak sprowadzanie walki z islamizmem do walki z islamem jest nieporozumieniem. gdy będziemy utożsamiać islamistów z wszystkimi muzułmanami, to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni niechybnie w końcu stanie się to prawdą i zamiast walki z islamizmem w sojuszu z islamem, zostanie nam walka z całym islamem. A wygrać ją będzie bez porównania trudniej. Tak więc rozbudzanie nastrojów antyislamskich, nie tylko w Polsce, ale też wszędzie indziej, jest szkodliwe z punktu widzenia walki z terroryzmem. Czytaj więcej
26-04-2016