OPINIE

Razem i osobno

Jedni sprzedadzą ci historię, że walczą o demokrację i liberalizm, i wolność słowa, i przeciw państwu policyjnemu. A ty nie musisz wiedzieć, że to oni są twoim policjantem i twoim cenzorem, że oni są pałką niezapłaconych rachunków, która w nocy budzi cię z krótkiego snu. Nie musisz wiedzieć, że w studiach warszawskich, przy tamtejszych knajpianych stolikach, na przyjęciach dla wyfraczonej elity władzy i pieniądza, w ogrodach dla wtajemniczonych gwiazd mediów budują świat, który ułatwia im życie z takich jak ty. I skrupulatnie od lat dbają o to, żeby nikt nie reprezentował twoich realnych interesów ekonomicznych, żebyś miał pewność, że związki zawodowe to pasożyty, że instytucje publiczne to złodziejstwo, że wszystko przez imigrantów, gender, PiS, Kościół, komunę, typowo polską nienawiść do tych, co mają lepiej (niepotrzebne skreślić). Zatem – ludzie mają dziś takie poglądy, które można nabyć bardzo tanio. A ten powszechnie dostępny towar to dziś właśnie na ogół połączenie lumpenliberalizmu z różnymi szowinistycznymi atawizmami i uprzedzeniami, które określa się mianem prawicowości. Oczywiście, niektórzy są bardziej „liberalni”, inni bardziej „konserwatywni”, ale pewna stała polska to miks bardzo różnych rodzajów kołtuństwa, czasem nawet takiego, co wcina kiełki i macha tęczową flagą, ale gdy trzeba, pobudza się na myśl o wysyłaniu policji na górników. Zaprawdę, pozwólcie Razem być osobno. Inaczej okażecie się zakładnikami, strażnikami albo demiurgami paradygmatów, które dość już narobiły nam zła w III RP. Czytaj więcej

Sady Doyle
Sady Doyle

Zakazać Dnia Świętego Patryka

Dziś widzę, że święto, które było dla mnie celebrowaniem historii, w rzeczywistości jest narodowym konkursem na to, kto szybciej przemieści się z baru do izby wytrzeźwień. Dzień dumy z własnej kultury nie powinien oznaczać prewencyjnego zwiększenia sił policyjnych na ulicach. Istniały kiedyś (i istnieją także dziś) dobre powody, żeby świętować irlandzkie dziedzictwo. Niektóre z nich są nawet częścią samego Dnia Św. Patryka. Obowiązek noszenia zielonego, jak irytujący by nie był, wywodzi się z radykalnej historii. Wearing o’ the green było znakiem, że identyfikujesz się z irlandzkimi rewolucjonistami, ich walką przeciw brytyjskim kolonizatorom i, jak mówi piosenka, dał(a)byś się za to powiesić. To antykolonialne przesłanie zostało ślicznie zapakowane w firmowy papier Hallmarka i całkowicie pozbawione znaczenia. Historia irlandzkich Amerykanek i Amerykanów jest w większości historią klasy robotniczej – historią biedy Innego w skolonizowanej Irlandii, która szybko stała się historią biedy Innego, imigranta w Ameryce. Powstania, społeczny radykalizm, solidarność ludzi pracy, Bóg, który kocha ubogich – gdybym miała wymyślić najmniej odpowiedni symbol dla tych wszystkich rzeczy, zatrucie alkoholowe byłoby na samym szczycie listy. Czytaj więcej

Polak-katolik a powszechne przeznaczenie dóbr

Polska to w wielu obszarach kraj paradoksów. Jednym z nich jest deklaratywne przywiązanie dużej części Polaków do katolickich wartości, połączone z życiem zupełnie oderwanym od tychże wartości – i w większości przypadków chodzi o tę samą grupę Polaków. Polacy-katolicy na przykład notorycznie stosują bluźniercze sformułowanie „święte prawo własności” oraz fetyszyzują własność prywatną, choć Kościół katolicki stworzył unikalną i bez mała rewolucyjną zasadę powszechnego przeznaczenia dóbr, która podporządkowuje własność użytkowaniu, a pretensje do niej może rościć sobie każdy, choć oczywiście w określonych przypadkach i z zachowaniem pierwszeństwa właściciela. Ewidentnie prawdziwą „dobrą zmianą” w Polsce byłoby odkurzenie stworzonej przez jednego z największych mózgów w historii Kościoła zasady powszechnego przeznaczenia dóbr. Pytanie tylko, czy św. Tomasz z Akwinu jest jeszcze dla współczesnego Polaka-katolika jakimkolwiek autorytetem. Czytaj więcej

Dać czy nie dać, czyli o pomocy bez warunków

Czy 500 zł to mało, czy dużo? Wystarczy czy nie wystarczy? Brak w Polsce kompleksowego wsparcia kobiet/matek/rodzin, wsparcia finansowego, rzeczowego, opiekuńczego, dla których to 500 zł mogłoby być zaledwie punktem wyjścia. Potrzebujemy kroków kolejnych: dofinansowania edukacji przedszkolnej i opieki żłobkowej, zasiłków celowych, które nie wynoszą 80 zł miesięcznie, lecz o wiele więcej, wsparcia kobiet przy bezpiecznym powrocie na rynek pracy, a nie wypychania ich z niego za pomocą wykorzystania przez pracodawcę kruczków o braku ochrony po zakończeniu urlopu macierzyńskiego. Kraje, gdzie kobieta nie boi się na rozmowie kwalifikacyjnej przyznać, że ma małe dziecko, to kraje, które autentycznie wspierają rodziny, dzieci i obywateli, to kraje, które już zwyciężyły w batalii o podwyższenie dzietności. W świetle takiego porównania wypadamy oczywiście blado, a i sama kwota nie jest oszałamiająca. Nie zgadzam się jednak z argumentem, że „takie pieniądze to wstyd dawać” i lepiej byłoby nie dać nic. 500 zł to, rzecz jasna, niewiele, bo dziecko, zwłaszcza w wieku szkolnym, kosztuje miesięcznie dużo więcej. Jednak pani Iza czy pani Krysia, porównując te 500 zł z brakiem jakiegokolwiek wsparcia, odczują różnicę. Postulowanie wycofania tego wsparcia w imię „wszyscy albo nikt” albo „takich śmiesznych kwot nie należy dawać” – to oznaka braku solidarności oraz popularnego we współczesnej Polsce źle pojętego indywidualizmu, który zakłada, że nie wspieramy potrzeb żadnej z grup, której nie jesteśmy członkami. Czytaj więcej

Sławomir Pruski
Sławomir Pruski

Wolna Republika – w 95. rocznicę utworzenia

Strajk wyszedł poza pierwotnie zakładane ramy. Przeobraził się w bunt oraz w ruch o charakterze politycznym, ekonomicznym i rewolucyjnym. Trwał 37 dni i został stłumiony po interwencji wojskowej. Uczestniczyło w nim ponad 2000 osób, przedstawicieli co najmniej siedmiu różnych narodowości. 3 marca 1921 r. o godzinie 9 na rynku w miejscowości Vinež odbył się wiec, na który przybyło również wielu mieszkańców okolicznych wsi. Podczas wiecu na znak protestu przeciw narastającemu terrorowi faszystowskiemu potwierdzono uczestnictwo w strajku. Po zakończeniu wiecu miały miejsce incydenty pomiędzy strajkującymi a faszystami, wiele osób zostało rannych. Sam przebieg strajku świadczy o wysokim stopniu samoorganizacji uczestników. Dołączyła do niego również część administracji. Strajkujący przejęli kontrolę nas kopalniami, maszynami, zakładem oczyszczania węgla Štalije, składem materiałów wybuchowych oraz portem Brščica. W związku z przedłużającymi się negocjacjami, górnicy 21 marca postanowili sami zorganizować produkcję. Przejmowanie fabryk pod hasłem Kova je naša (Kopalnia jest nasza), wzniesienie czerwonego sztandaru oraz wznowienie wydobycia były tym, co różni klasyczny strajk od buntu czy też ruchu, jaki zrodził się w Republice Labińskiej. 21 marca rozpoczęło się wydobycie węgla, tym razem już na własny rachunek. Czytaj więcej

Lewica fundamentalistyczna, czyli powrót do korzeni

W sytuacji, gdy Postęp jest problematyczny, a Wolność niesie zagrożenia, lewicowy projekt adekwatny do ery zamętu musi ogniskować się wokół idei Solidarności (Braterstwa, jak kto woli). To właśnie poszukiwanie bezpieczeństwa, stabilizacji, oparcia w obliczu narastającego chaosu pcha ludzi w objęcia prawicy. Oczywiście solidarne społeczności mogą być rozmaicie zorganizowane – rolą lewicy jest walka, by stosunki międzyludzkie w ramach zbiorowości były oparte na zasadach maksymalnej możliwej równości i wolności. W warunkach rozkładu więzi społecznych, atomizującego hiperindywidualizmu, postępującej anomii należy pielęgnować KAŻDĄ formę międzyludzkiej solidarności, zaczynając na najniższym poziomie, wychodząc od najbardziej elementarnych form: rodziny (niekoniecznie tradycyjnej), wspólnoty sąsiedzkiej. Nie oznacza to idealizowania partykularnych form wspólnotowości, które nader często pozostają ze sobą w konflikcie; zadaniem lewicy byłoby harmonizowanie interesów jak najliczniejszych grup i stopniowe integrowanie ich na coraz szerszej podstawie. Koncepcja budowania solidarności „od dołu”, od tego, co bliskie, zrozumiałe, konkretne, może się jawić obrazoburczą. Wszak przeciętnemu lewicowcowi wszelki partykularyzm kojarzy się jak najgorzej – to Kaczyński, Orban, Trump, Państwo Islamskie… Obecnie jednak jedynym REALNYM uniwersalizmem jest uniwersalizm globalnych korporacji. W tych warunkach partykularyzm może stać się bastionem oporu – jak w przypadku Palestyńczyków, zapatystów, Kurdów. Perspektywicznie partykularyzm może być etapem pośrednim w budowie innego uniwersalizmu – szanującego, a nie niwelującego lokalne odrębności, zachowującego autentyczną wielokulturowość. Czytaj więcej

Niedomiejska gawęda o Drugiej Australii

Nikomu rozsądnemu nie trzeba już dziś tłumaczyć, że deweloper nieprzymuszony do zadbania o potrzeby mieszkańców zabuduje każdy centymetr kwadratowy czymś, co może szybko sprzedać i zapomnieć. Ponieważ przymuszany nie był i nadal nie jest, trudno się dziwić, że najwięcej jest domów i parkingów, bardzo dużo sklepów, ale bardzo mało publicznych przedszkoli, szkół i bibliotek. Nasze dzieci nie będą już potrafiły wyobrazić sobie innego świata społecznego niż ten, w którym żyje się osobno, bo tego uczą się od kołyski: w swoich fotelikach samochodowych, w odległych od miejsca zamieszkania przedszkolach, bibliotekach i domach kultury. Nie może być inaczej tam, gdzie tyle jest ogrodzeń, a brakuje ławek, tyle jest parkingów, a tak mało placów. Myślę więc, że oprócz – chaotycznie prowadzonej – polityki prorodzinnej potrzeba nam wreszcie polityki prospołecznej. Takiej, gdzie publiczne środki przeznacza się na publiczne inwestycje, pełniące funkcję ośrodków życia społecznego. Taką rolę z istoty swojej pełni szkoła, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach – staje się miejscem spotkań, zabawy, uczestnictwa w kulturze. Gdy takiego ośrodka zabraknie, jedynym liczącym się centrum społeczno-kulturalnym pozostaje parafia, a uwagę tę dedykuję wszystkim świeckim wolnomyślicielom, którzy liberalnie nie lubią państwa. Lekcja Radia Maryja nadal nie została przez was odrobiona. Czytaj więcej