OPINIE

O uchodźcach bez napinki

Rozpalanie nastrojów antyislamskich będzie bez wątpienia przeszkodą w zwalczeniu jednej z przyczyn masowej imigracji, czyli terroryzmu islamistycznego. Wygrać z nim można tylko przy współudziale wspólnoty muzułmańskiej oraz umiarkowanych krajów islamskich. Umiarkowani muzułmanie stanowią zdecydowaną większość wspólnoty islamskiej i to nawet w macierzystych krajach organizacji islamistycznych. Przykładowo zaledwie 8% Pakistańczyków stoi po stronie talibów, a 10% Nigeryjczyków popiera Boko Haram. W Jordanii deklaratywnych zwolenników Al Kaidy jest ok. 11%. Co więcej, te odsetki regularnie spadają. W krajach europejskich radykalnych muzułmanów jest o wiele mniej. We Francji zwolennicy salafizmu są szacowani na zaledwie 2 promile wszystkich tamtejszych muzułmanów. Oczywiście nawet tak wąska grupa islamistów może urządzić krwawą łaźnię, jednak sprowadzanie walki z islamizmem do walki z islamem jest nieporozumieniem. gdy będziemy utożsamiać islamistów z wszystkimi muzułmanami, to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni niechybnie w końcu stanie się to prawdą i zamiast walki z islamizmem w sojuszu z islamem, zostanie nam walka z całym islamem. A wygrać ją będzie bez porównania trudniej. Tak więc rozbudzanie nastrojów antyislamskich, nie tylko w Polsce, ale też wszędzie indziej, jest szkodliwe z punktu widzenia walki z terroryzmem. Czytaj więcej

dT9KMpkyc
Paweł Stefan Załęski

Obrotowy Szałamacha

Wybór Pawła Szałamachy na stanowisko ministra finansów w rządzie PiS określiłbym jako najbardziej zdumiewającą decyzję zwycięzców ostatnich wyborów. Oto bowiem podobno socjalny, tudzież „narodowy”, program gospodarczy PiS wesprzeć ma osoba, która wychowała się w szeregach partyjnych zaciętego wroga wszelkich rozwiązań socjalnych i państwa, zwłaszcza opiekuńczego, przeciwnika wszelkiej redystrybucji i podatków (prócz pogłównego), skrajnego neoliberała Janusza Korwin-Mikkego. I oto mamy efekt takiej polityki – PiS-owski projekt podatku obrotowego. To podatek, którym obłożony ma zostać tylko handel, obok VAT oraz CIT. Wraz z podatkiem bankowym stanowi on feudalny sposób opodatkowywania wyodrębnionych grup podmiotów. Tymczasem głównym osiągnięciem nowoczesnych państw narodowych było wprowadzenie uniwersalnych podatków, obowiązujących wszystkich w podobny sposób. Jest to zatem krok uwsteczniający nasz system podatkowy. Progresywny system podatkowy jest cywilizacyjnym osiągnięciem kultury europejskiej. To jedyny sposób na zapobieżenie monopolizacji oraz oligarchizacji gospodarki, a co za tym idzie – polityki i samej demokracji. Innymi słowy, progresywne podatki są niezbędnym warunkiem utrzymania demokratycznego systemu politycznego. Czytaj więcej

Phil Hartup
Phil Hartup

Nie porzucajcie ananasów

Inne satyryczne gry lepiej poradziły sobie z podejściem do tematu. Na przykład Big Pharma jest grą, w której prowadzimy firmę farmaceutyczną. Gracz tworzy leki zwalczające choroby, musi jednak wygenerować zysk, więc w pewnym momencie okazuje się, że wykorzystuje swoich klientów (chorych czy umierających) w celu utrzymania dodatniego bilansu handlowego. Wśród założeń gry cynizm nie jest uplasowany na pierwszym planie – zasady systemu sprawiają, że gracz sam zdaje sobie sprawę, iż chcąc osiągnąć sukces, musi iść na kompromisy natury moralnej. To właśnie jest subwersywne spojrzenie na reguły działania symulatorów biznesowych oraz na wyobrażenia, jak powinny funkcjonować firmy. Przesłanie się sprawdza, ponieważ znajduje się na głębszym poziomie gry, jest wpisane w jej system. Czytaj więcej

Kto nie lubi mieć pięciu stówek w kieszeni?

Szczególnie zaniepokoił mnie jeden z okrzyków, skandowany zresztą dość długo: „Idźcie rodzić za pięć stówek”. Adresatami byli uczestnicy kontrdemonstracji, którzy przez biologiczne uwarunkowania męskości rodzić nie mogą. Ale slogany, podobnie jak pociski, rażą niekiedy odłamkami. W tym konkretnym przypadku uderzają one w pierwszy od lat śmiały gest redystrybucyjny. Wspomniana demonstracja zorganizowana została przez Razem, pojawiły się na niej również inne środowiska, którym z dobrą lub złą wolą można przypisać afiliacje lewicowe. Wściekłość wywołana przez zamiar zaostrzania ustawy częściowo usprawiedliwia to nieszczęśliwe połączenie haseł wolnościowych i antysocjalnych. Potraktowałbym jednak ten incydent jako sygnał ostrzegawczy, który powinien zwrócić uwagę na to, co może w przyszłości zagrozić lewicowej narracji. Użyty na demonstracji slogan wpisuje się bowiem w linię wyjaśniania sytuacji, którą wkrótce po ostatnich wyborach przyjął obóz religii wolnorynkowej. Słyszeliśmy wtedy, że zwycięstwo PiS było wynikiem przekupstwa, a cały program „dobrej zmiany” – jedynie sprawną socjotechniczną manipulacją. Właściwie trudno wyobrazić sobie bardziej toksyczną mieszaninę pogardy, samozadowolenia i błędnego rozpoznania przyczyn werdyktu wyborców. Dziś, gdy piszę te słowa, usłyszałem w radiowej audycji redaktora Pawła Wrońskiego, cytującego Margaret Thatcher. Cytat brzmiał: Każdy socjalizm kończy się tam, gdzie kończą się pieniądze. Czytaj więcej

Bez „dobrej zmiany” dla opiekunów

Zapowiadaną „dobrą zmianę”, która miała przyjść wraz z ostatnimi wyborami, charakteryzować miał wyraźnie socjalny rys. Prezentowała się tak zwłaszcza w oczach tych, którzy czuli się dotąd wykluczani i pomijani w przestrzeni publicznej i politycznej agendzie. Za jedną z takich grup można uznać tzw. wykluczonych opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych. Warto z perspektywy pierwszego niemal półrocza nowych porządków przyjrzeć się, czy coś uległo zmianie w sytuacji tej grupy, czy zostały chociaż zarysowane jakieś koncepcje, przedstawione projekty, zmienione zasady dialogu z reprezentacją środowiska. Do przyjrzenia się sprawie skłania także fakt, że niedawno minęły dwa lata od głośnego protestu wykluczonych opiekunów, a w kwietniu mija 1,5 roku od wydania przez Trybunał Konstytucyjny niezrealizowanego wciąż wyroku, który zobowiązywał do zmiany prawa regulującego sytuację socjalną tej grupy. Losy wykluczonych opiekunów pokazują, że dla części poszkodowanych przez los i państwo grup społecznych zapowiadana hucznie „dobra zmiana” okazała się co najwyżej zwykłą wymianą elit, i to w dodatku dającą się zilustrować powiedzeniem „zamienił stryjek siekierkę na kijek”. A w katastrofalnej sytuacji wykluczonych opiekunów żadna zmiana nie rysuje się na horyzoncie. Czytaj więcej

Ted Tuvera
Ted Tuvera

Być katolikiem i lewicowcem

Jestem katolikiem i lewicowcem. Jezus Chrystus, syn boży, nie przybył na ziemię jako, jak oczekiwali tego Żydzi, Mesjasz-wojownik. Przybył jako mężczyzna skromnego pochodzenia, żyjący pośród mas ludowych. Był rewolucjonistą na własny sposób. Pomagał rybakom organizować się i demaskował pełen hipokryzji ówczesny system. Głosił wyzwolenie, leczył chorych, żył wśród ubogich. Nigdy jednak nie potępił rewolucji zelotów, żydowskiego ruchu społecznego, który walczył z imperium rzymskim. Nakazał nawet jednemu z nich, Szymonowi, by został jego apostołem. Nie używam Jezusa jako wyjaśnienia i podbudowy dla mojego radykalizmu. Stanowi on dla mnie raczej model postępowania. Nie nalegał, żeby być po prostu kochanym, lecz przynaglał: „Podążaj za mną”. Podążam więc za Chrystusem i służę ludziom. Konserwatyści mówią, że pod względem ideologicznym niemożliwe jest pogodzenie tych „przeciwieństw”. Ale moim zdaniem – będą one ze sobą współdziałały, jeśli tylko zastosujemy je w praktyce. Kościół przyjął niechrześcijańskie filozofie Platona i Arystotelesa, aby uzasadnić istnienie Istoty Najwyższej. Dlaczego nie może więc zaakceptować filozofii społecznej, która podobno odzwierciedla powołanie Kościoła we współczesnym świecie? Może nie jest do tego zdolny z powodu sugestii, że należy wyzbyć się nadmiernego nacisku na posiadanie własności prywatnej, do czego zachęcał Jezus i pobożni święci? Czytaj więcej

Razem i osobno

Jedni sprzedadzą ci historię, że walczą o demokrację i liberalizm, i wolność słowa, i przeciw państwu policyjnemu. A ty nie musisz wiedzieć, że to oni są twoim policjantem i twoim cenzorem, że oni są pałką niezapłaconych rachunków, która w nocy budzi cię z krótkiego snu. Nie musisz wiedzieć, że w studiach warszawskich, przy tamtejszych knajpianych stolikach, na przyjęciach dla wyfraczonej elity władzy i pieniądza, w ogrodach dla wtajemniczonych gwiazd mediów budują świat, który ułatwia im życie z takich jak ty. I skrupulatnie od lat dbają o to, żeby nikt nie reprezentował twoich realnych interesów ekonomicznych, żebyś miał pewność, że związki zawodowe to pasożyty, że instytucje publiczne to złodziejstwo, że wszystko przez imigrantów, gender, PiS, Kościół, komunę, typowo polską nienawiść do tych, co mają lepiej (niepotrzebne skreślić). Zatem – ludzie mają dziś takie poglądy, które można nabyć bardzo tanio. A ten powszechnie dostępny towar to dziś właśnie na ogół połączenie lumpenliberalizmu z różnymi szowinistycznymi atawizmami i uprzedzeniami, które określa się mianem prawicowości. Oczywiście, niektórzy są bardziej „liberalni”, inni bardziej „konserwatywni”, ale pewna stała polska to miks bardzo różnych rodzajów kołtuństwa, czasem nawet takiego, co wcina kiełki i macha tęczową flagą, ale gdy trzeba, pobudza się na myśl o wysyłaniu policji na górników. Zaprawdę, pozwólcie Razem być osobno. Inaczej okażecie się zakładnikami, strażnikami albo demiurgami paradygmatów, które dość już narobiły nam zła w III RP. Czytaj więcej