CFDS or cfds may mean
Wiosna budzi sie i jak co roku
Szykuja znow komisje
Przestan ludzic sie i zacznij dzialac
Nie pomina Cie
Zdrowy na ciele, zdrowy na umysle
Bedzie z Ciebie mezczyzna
Wnetrze wrazliwe, slaby psychicznie
Kogo z nich to obchodzi
MONOFOBIA
Jak pokazac masz, ze jestes inny
Wolnosci czujesz smak
Nie potrafisz zyc zamkniety w klatce
Inyych ludzi bic
Jak baranowi zetne Ci wlosy
Jak ciele pogonia w pole
Zabija w tobie wszystkie uczucia
Bys byl dobrym narzedziem
MONOFOBIA
I Ty tez karabin wez
Gdy Ci kaza przelej krew
Swoje zycie za nich daj
Za tych co sprzedali nas
Przez wiele lat nikt nie pamietal
Czego Ci jest brak
Teraz chca Ci skrasc czesc Twego zycia
Twoich pare lat
Nie, nie wychodz w nocy na ulice
Moje miasto wcale nie zasypia
Bramy kryja swoje tajemnice
A za rogiem zawsze stoi ktos
Tutaj kazdy ma swojego gnata
Tutaj kazdy bagnet ma
W nocy bracie nikt sie nie zawaha
Tu powieka nawet nie drga
Miasto w dzien niby niewinne
Noca inny wymiar ma
Wycie syren policyjnych
Kogos gonia ktos ucieka
Sentymenty oraz litosc
To historia juz przezyta
Na dzielnicy nie jest cicho
Moje miasto tak oddycha
Mija czas
W klepsydrze zycia
Ziaren coraz mniej
Przybywa nas
A terytorium zycia kurczy sie
Na niebosklonie ptak
Przytomnie daje znak
Wzbija lot - ucieka
Woda - smar
Gorzki ma smak
Dawno umarla rzeka
Zyj wolny, spij wolny, gnij wolny !!!
A gdy nadejdzie czas
Ziemia pogrzebie nas
A prochy - wiatr rozgoni
Pochlonie woda nas
Oczysci zbawczy ogien
A prochy - wiatr rozgoni
Pamietaj o tym, ze
Rozgoni prochy wiatr
A nikt za nami lez nie uroni
Te ktore byly i sa
Zastapia godnie nas
Tektore byly i sa
Odetchna z ulga
Minal z wiatrem czas
Odwracanych Krzyzy
Poznikaly z placow grozne
Szostki trzy
Nowa przyszla moda
Teraz rzadza pentagramy
Kazdy chce miec wizerunek
Glowy Kozla
Nie drecz diablow
Nie drecz demonow
One nie chca straszyc
Nie drecz diablow
Nie drecz demonow
One chca odpoczac
Spieszysz sie do piekla
Tam juz miejsca brak
Do czego dazysz
Powiedz mi dlaczego
Chociaz dobrze wiesz
Jakie to jest grozne
Trujesz swoja krew
Krotkie chwile radosci
Krotkie chwile zapomnienia
Cudowne sa poczatki
Paskudne sa zakonczenia
I nie pamietasz kiedy
To nagle stalo sie
Co dobre przeminelo
Teraz musisz, a nie chcesz
Powiedz mi dlaczego
Chociaz dobrze wiesz
Problemow nie rozwiazesz
Czas - zwiedly kwiat
Martwa smutku ton
Do mozgu wdziera sie
Bol ujarzmia Cie
Z prochu w proch obrocisz sie
Czy potrafisz snic
Uronic gorzkie lzy
Odchodzac w zapomnienia mrok
Z kielich klamstw wypiles grzech
Modl sie dziecko me
Z prochu w proch obrocisz sie
Syntezy ladunek
Ma taka moc
W tysiecznej sekundzie
Niweczy wszystko
No More...
Reakcja destrukcji
No more...
Jek wysluchaj
Placz wysluchaj
Lament wysluchaj
Niech nie wybucha
Na niebie
Pojawila sie
Nowa gwiazda
Ognia fala uderzyla
Gamma dokonczyla
No more
Jak byc dobrym
Jak spokojnym
Jak cierpliwym
Jak szczesliwym
Jak sie ustrzec przed dzialaniem
Krwawej fikcji na ekranie
Nie moze dobrze byc
Na szklanej tafli
Pelno krwi
Telewizja na sniadanie
Oferuje zabijanie
Gwalt i przemoc na ekranie
Wdraza w zycie zabijanie
Na zywo z piekla trwa relacja
Nienawisci rozpaczy karma
PROMOCJA GWALTU
POPRAWIA WSKAZNIK
[Cover]
[Cover]
Newsy kazdego dnia
Wbijaja gwozdz
Centralnie w mozg
Newsy kazdego dnia
Wbijaja noz
Do serca dna
I nie ma miejsca
Na kuli tej
By nic zlego
Nie dzialo sie
I nie ma chwili
Na kuli tej
By morze lez
Nie lalo sie
Newsy kazdego dnia
Wbijaja gwozdz
Centralnie w mozg
Newsy kazdego dnia
Wbijaja noz
I jak mozliwe jest
By za slepcem narod szedl
Na rozkaz zginal kark
Umieral gdy kaze Pan
I niech nie mowi nikt
Nie bedzie osmielony
Gdy zasypia rozum w nas
Budza sie demony
Jak wielka sile ma strach
By narod trzymac za twarz
Narod bezwolny jest
Bezksztaltna masa jest
Kto w Boga bawi sie
Urodziles sie wolny
Naklamali ci
Niby wszystko juz mozesz
Lecz nie zdzialasz nic
Nigdy nie jestes sam
Obserwuja cie
Wszystko co robisz
Notowane jest
To wina systemu
On wcielac zmuszac chce
Jestes surowcem
I ksztaltuja cie
Nigdy nie jestes sam...
Gdy cie dlon systemu
Uderzyc pragnie w skron
Ty sie nie przejmuj
Poprostu odrab ja
Nie dali zycia ci
By sterowac nim
Nie maja prawa by
Decydowac nim
Jak latwo zapomniec
Co obiecywalo sie
Jak latwo sie wyprzec
Publicznie udawac, ze
To jest nic zlego
To przeciez gra
Puste slowa
Byle tylko
Oddac glos
I od nowa
Jak latwo oszukac
Z plakatow krzyczec, ze
Problemy sie skoncza
Gdy zaopatrzysz sie
Reklama dziala
Nabrales sie
Puste slowa
Byle tylko
Cie skasowac
Nieokielznana sila
Oslepiajacy blysk
Tak trudno jest powstrzymac
Reaktor marzen zlych
Nie bedzie co zabijac
Nie bedzie sie z kim bic
Nie bedzie kogo kochac
I nie zaplacze nikt
Nic nie boli tak, ze
Czlowiek swoim wrogiem
Jest najwiekszym
Odpowiedzialnosc ciazy na
Laboratoriach swiata
Gdzie urojone wizje
Przeciwko nam sie obraca
Nic nie boli tak...
Swiadom swego ja
I zycia prawd
Bez sensu i celu
W alienacji trwam
Bol istnienia zniszczyl mi
Spokoj mego wnetrza
Mysli rozrywaja mozg
Cialko pustka jest
Czy nie lepiej jest
Nieswiadomym byc
Tak jak male dziecko
[Utwor instrumentalny]
Pieniadz kroluje
Dzialaniem ludzi steruje
Za niego sie je, ubiera,
Zyje, pracuje
Pieniadz kroluje
Dzialaniem ludzi kieruje
W jego imie sie kradnie, gwalci,
Zabija, morduje
To bron choc nie jest bronia
Zabija szybko, tak bardzo szybko
Pieniadz kroluje
Zawisc buduje
Kto w niego uwierzy
W jego niewoli zyje
Pieniadz kroluje
Dzialaniem ludzi steruje
Bo kazdy w sercu na dnie
Zimny noz otworzyl brzuch
I zabral go
Dla jednych dom, dla innych grob
Zyciowy blad
Czy widzi ?
Czy czuje ?
Czy slyszy to ona i on ?
Niemy krzyk przerwal swit
Zatrzymal czas
Odtad juz na zawsze
Zamieszka w ich snach
Nie dotknie
Nie pocaluje
Poczuje to ona i on
Nikt jemu zadnej szansy nie dal
Nikt jego wcale sluchac nie chcial
Myslal, ze skoro dal mu zycie
Moze swobodnie je odebrac
Ciche, szary, smutne dni
Zagoszcza juz na stale
W przyladku ich
Czy pragniesz
Pustke budowac
Minal dzien, jakich bylo wiele
Taki zwykly dzien
Kilka trosk, problemow glupich
Pojawilo sie
Kilka spraw dalo sie rozwiazac
Zapomniane juz
Kilka wciaz po glowie chodzi
Nie moze wyjsc
Minal juz nigdy nie powroci
Taki sam dzien
Idzie sen zmeczone oczy
Kleja sie
Chodz tu do mnie, przytul sie
Zmroz powieki swe
Powiedz jak Ci minal dzien
Wyrzuc troski swe
Minie noc ranek sie pojawi
I obudzisz sie
Jesli chcesz na pare chwil
Maly krolik siedzi
Grzecznie sobie czeka
Jeszcze szarak nie wie
Co go zaraz spotka
Juz gotowe wszystko jest
By przeprowadzic test
Beda mu zakraplac oko
Az rozpusci sie
I nie chodzi o zabilanie go
Ale zeby na nim
Przeprowadzic test
Czasem zeby efekt
Osiagnac duzo lepszy
Malemu zwierzeciu
Wycina sie powieke
Krolik duze oczy ma
Bez gruczolow lez
Nie zaplacze wiec do badan
Idealny jest
Nowy szampon, nowy zel
Nowy balsam, nowy krem
Wszystko zanim to zakupisz
Masz czasem dzien
Ze nie uklada sie
Wszyscy ktorych znasz
Odwrocili sie
To czas, juz czas
Zrob cos na co nie kazdego stac
Czujesz sie
Samotny niczym pies
Nikt nie poda Ci
Pomocnej dloni wiec
Nie oklamuj sie, nie oklamuj
Stoisz na
Najwyzszym moscie
Spogladasz w dol
Odwage zbierasz
Czas juz czas
Skacz na linie skacz
Ramiona ida w bok
Jak ptak lecisz w dol
Nagle czujesz ze
Unosisz w gore sie
Nie oklamuj sie, nie oklamuj
Pokonales strach
Na nowo wiesz
Urodziles sie
Teraz kazdy dzien
Dalas mi przez wiele lat
Nadmiar czulosci
Uczylas mnie, jak kochac swiat
Obdarzac miloscia
Twoj tak piekny purpurowy plaszcz
Okryl mnie szczelnie
Nie przepuszczal zadnych
Innych barw
Ukazalas mi mala czesc
Wielkiej calosci
Nauka Twoja zmiekczyla mnie
Bez litosci
Swiat posiada duzo wiecej barw
Dawno temu pozbyl sie:
sentymentow
Duzo wiecej jest w nim szarych plam
Dawno temu pozbyl sie:
My body rests in a dark chamber
As I am receiving final farewells
A saddened silence fills the air
The smell of flowers, the smell of death
The latch is opened, my skin reflects the light
A short prayer is recited in my honour
Some take a step forward, their stares descend
Looks of deception, looks of despair
Some are faceless, some are caught in the moment
Communication at light speed occurs
faster than words can be expressed
One-way telepathy provides the living souls
a sense of presence when left alone
A mental sketch is tattooed on their minds
time to say their "adieux" arrives
My vessel sealed, a cold breeze strikes the world beyond
I am imprisioned from the world of light
Some induce tears, hostage to emotion
Looking from above, I can feel their pain
... I will guide
Purity resists, faith will overcome
... I survive
They forgive my sins, I can feel the peace
... Of my life
Looking through their souls
Timeless sense of loss, overtaking thee
... I will guide
With a mere remorse, they will call to me
... I survive
Tell the secrets of an unforgotten past
... Of my life
Looking through my soul...
Voiceless.. but present...
Some can feel it, some ignore the forces
As I descend into the depths of goodbyes
The raining earth is bestowed upon my being
As I watch over and comfort thee
A last prayer in unison begins
Forever lasting, words do not die
Priceless balance
[Instrumental]
Tak trudno pozbyc sie
Checi posiadania
Nie miec nic i byc
Nie miec nic i byc
To co naprawde ma wartosc
Dawno juz niewazne jest
Lepiej miec niz byc
Lepiej miec niz byc
W grobie nie dostanie nikt
Nic za pieniadze
Wszystko to co mamy
Zabiera smierc
Wiem pieniadze szczescia nie daja
In the darkness of the night
I stop and wonder if my existence
Has changed the world in any way
Have I been noticed
Or am I just another, whose flesh and blood,
Presence on Earth
Is only for the sake of another soul
Drifting away with time.
In the darkness of the night
I stop and wonder if my existence
[Instrumental]
Look deep down and you will see
Find your own reality
If all seems lost and you can't find
Let no one know.
Hide the truth that haunts you days
And hope, someday, you will be free
For now you are your own prey
Ulamki czasu,ile ich trzeba
By poznac czlowieka cialo, dusze i mozg
Krotkie zycie, a tylu zyje ludzi
Wybierz z nich - mozesz sie pomylic
Mowisz Mi, ze Ciebie nie rozumiem
Mowie Ci, to Ty mnie nie rozumiesz
Kazdego dnia gramy swoje role
Siegamy wyzyn, czasem padamy na pysk
W czasie upadku szukamy kogos
Kto zrozumie nas bez slow
Mowisz Mi, ze Ciebie nie rozumiem
Mowie Ci, to Ty mnie nie rozumiesz
Jaki Mi pokazesz mysli mozgu
Jak Mi opiszesz uczucia duszy
Bym mogl zrozumiec Cie
Ja i Ty i Wy i Oni zyjemy,
Obok miliony ludzi
A kto z nas naprawde
Samotnosci pozbyl sie
Mowisz Mi, ze Ciebie nie rozumiem
Jak móg³ niewierny lud
Jak móg³ ¶wiêt± ziemiê deptaæ but
Utopiê ich we w³asnej krwi
Jak móg³ pozwoliæ na to Bóg
Jak móg³ atakowaæ wróg
Jestem Allacha piê¶ci± tu
Jak móg³ niewierny lud
Jak móg³ ¶wiêt± ziemiê deptaæ but
Utopiê ich we w³asnej krwi
Zajrzales do swiadomosci swej
Wtargnales na sciezki mysli
Dokad idziesz ?
Dokad gnasz ?
Dotarles do granic mozgu
Dotarles tam - co ujrzales ?
Po co idziesz ?
Dokad gnasz ?
Dlaczego nie chciales mi wierzyc
Dlaczego nie chciales mnie sluchac
Tak trudno jest ludziom umierac
Jak trudno bylo Ci zyc
From time to time
Such a day returns
Not knowiing from here
Indecision appears
Sad moments hard time
Sad moments hard time
Through grey streets
Melancholy passed by
Through grey doors
Nostalgy come through
Sad moments hard time
Sad moments hard time
A wave of memories comes
And awakens anger
Brings with itself glommy pictures
Not always of nice days
Sad moments hard time
Sad moments hard time
Old wounds bleed again
Old wounds fresh pain
Endure time of these mean days
Earthing feelings
Don't let the wave carry you
Powolny ruch w machnie snów
Wskazówki wolno odmierzaj± czas
I nigdy ju¿
Nie zapominaj swych snów
Zegary ¿yj± swoim ¿yciem
Czas w smole zatopiony
I nigdy ju¿
Nie zapominaj swych snów
Wolno, wolno p³ynie ...
Wolno, wolno ¿yje ...
I nigdy ju¿
Nie zapominaj swych snów
O ¶wicie zegar przyspiesza
Lecz zapamiêtaj swój sen
Tysi±ce lat
Odwieczny wróg
Rozci±gn±æ chce swój p³aszcz
Czarny
Nad niebem gwiazd
Ciemno¶ci± chce otoczyæ
B³êkit barw
Wicher ju¿ dmie
Noc taka bliska ju¿
Wstañ i obud¼ siê
Niech nie omami Ciê
Tysi±ce lat
Zach³annie niszczy
Dzie³o Jego - nas
Tysi±ce lat
Zaw³adn±æ nami chce
Zgubiæ nas
Wicher ju¿ dmie
Noc taka bliska ju¿
Wstañ i obud¼ siê
Niech nie omami Ciê
Tysi±ce lat
Wielki czarny cieñ
Rzuca niczym ptak
Tysi±ce lat
Pok³onów chce
Sk³adanych ofiar z nas
Szary dzien, szara noc
Powszednia nasza rzeczywistosc
I tylko czasem w inny swiat
Przenosi nas cudowny
Piwa smak
Zyjemy tu bez zadnych szans
Na lepsze jutro, jasniejszy dzien
Jak dlugo jeszcze nasze dni
Rozjasniac ma cudowny
Piwa smak
Stworzyli nam pozory wolnosci
Osadzili w sztywnych ramach
Ten monotonny, codzienny kicz
Wprowadzi nas w destrukcji stan
Wolnym byc
Idzemy pod gore
Piach sypia nam w oczy
Kamienie rzucaja pod nogi
Jak dlugo mamy tak kroczyc
Ile jeszcze mamy nadzieja zyc,
Ze wreszcie cos sie zmieni
Ludzka cierpliwosc granice ma
A w ustach zamiast piwa pojawil sie
Gdy wielki wir wiruje
Piekielnym m³otem kuje
Z kamienia py³, a z ¿ycia ³zy
Tornado serca ¶ciska
I trwog± ³zy wyciska
Kto oko w oko stanie z nim
NA DNO - str±ci go
Gdzie spojrzy oko gada
Tam ¶miertelnikom biada
Na kamieniu kamieñ nie ostanie siê
Kto gadem tym kieruje ?
Kto go na ludzko¶æ szczuje ?
Czy karze czy ostrzega nas ?
Gdy wielki wir wiruje
Piekielnym m³otem kuje
Z kamienia py³, a z ¿ycia ³zy
Cyklonu oko stare
Krew mrozi w strachu szale
Kto oko w oko stanie z nim
Minal z wiatrem czas
Odwracanych Krzyzy
Poznikaly z placow grozne
Szostki trzy
Nowa przyszla moda
Teraz rzadza pentagramy
Kazdy chce miec wizerunek
Glowy Kozla
Nie drecz diablow
Nie drecz demonow
One nie chca straszyc
Nie drecz diablow
Nie drecz demonow
One chca odpoczac
Spieszysz sie do piekla
Tam juz miejsca brak
Do czego dazysz
une bombe a retardement
alimentant la menace
plus qu'une simple question de temps
pour que ca te pete dans face
compte a rebours finalisé
détonnation assourdisante
déflagration exageré
haut niveau de puissance
dévore j'dévore dévore j'dévore
tout sur mon passage
sacagé ravagé
par mon outrage
aucune raison de m'arreter
ni l'age ni le temps peuvent m'épuiser
vous me prennez peut etre pour un fou
mais moi je fais ce que j'aime
un poing c'est tout
pillonage dans ton cerveau
cataclysme symphonnique
de ta bouche plus un mot
harmonie destrucrice
dévore j'dévore dévore j'dévore
tout sur mon passage
sacagé ravagé
par mon outrage
aucune raison de m'arreter
ni l'age ni le temps peuvent m'épuiser
vous me prennez peut etre pour un fou
mais moi je fais ce que j'aime
un poing c'est tout
maintenant tout a exploser
en pleine face défiguré
plus qu'un soupir a garder
pour tous ceux qui t'on aimé
dévore j'dévore dévore j'dévore
tout sur mon passage
sacagé ravagé
par mon outrage
aucune raison de m'arreter
ni l'age ni le temps peuvent m'épuiser
vous croyé peut etre que j'ai tard
je stopperai qu'a ma mort
[Instrumental]
£una ju¿ przykrywa ja¼ñ
Zegary naginaj± czas
£una ju¿ dogania nas
Zegary przecinaj± czas
Nie odwracaj siê
ODWRÓÆ SIÊ
W s³up soli zmienisz siê
NIE NIE NIE
£uny blask za sob± masz
Obrêcze oplataj± nas
£uny blask o¶wietla twarz
Zegar Twój nie bije - umar³
Za siódmy kr±g, ognisty kr±g
Wybieram siê, ruszam w drogê sw±
Nim pierwszy raz zabije dzwon
Ja bêdê ju¿ daleko st±d
Pierwszy dzieñ jak dziecka sen
Spokojny tak i cichy jest
Drugi dzieñ jak pierwszy sen
Niepokój w nim i smutek jest
Nie pierwszy raz
Zgubi³em siê
W labiryncie snu
Lecz szukam drogi swej
Trzeci dzieñ, upiorny dzieñ
¯ycie tak bardzo kruche jest
Czwarty dzieñ, ostatni dzieñ
To starca jêk, ¶mierci sen
Daleki brzeg, g³êboka toñ
Za serce ¶ciska zimna d³oñ
Ze siódmy kr±g, lodowy kr±g
Wybieram siê, ruszam w drogê sw±
Za krótki dzieñ, za krótka noc
By zg³êbiæ co przyniesie los
Za krótki dzieñ, za krótka noc
By zg³êbiæ co przyniesie los
Usta pelne wody
Zimne kamienne twarze
Mowia za nas
Mysla za nas
Robia co chca
Leja potokiem slow
Bez zadnych znaczen
Mowia za nas
Mysla za nas
Robia co chca
POLITYKA - Jad weza
POLITYKA - Puste serca
Dajcie nam swiety spokoj
Opowiem Wam historiê
Jak ze snu z³ego
Na skraju ja¼ni czasu
Przez Boga wyklêtego
W opuszczonym domu
¯y³ starzec bez oczu
Mia³ dar - wyrywa³ dusze
Na p³ótna je przenosi³
I kiedy sta³em tak u drzwi waha³em siê
Do farby wlewa³ krew i miesza³ modl±c siê
Przeklêty dzieñ gdy z nim spotka³em siê
Gdy portret ju¿ do ¶ciany zosta³ ukrzy¿owany
Na moim ciele ros³y nie zabli¼nione rany
Noc± s³ysza³em szepty, krwawi³y moje rany
Z ka¿dym dniem mocniej czu³em siê oszukany
I kiedy widzê jak on nienawidzi mnie
Z mych ran siê leje krew a on u¶miecha siê
Przeklêty dzieñ gdy z nim spotka³em siê
Dwa cia³a ogieñ scala
Dwa cia³a ogieñ spala
Krew siê w ¿y³ach ju¿ gotuje
D³awi oddech, tchu brakuje
Dwa cia³a ogieñ scala
Dwa cia³a ogieñ spala
Krew pulsuje, serce wyje
Jêzyki ¿aru oplataj± szyjê
OGIEÑ W ¯Y£ACH P£YNIE
Nigdy ni powie ze gorzej moze byc
Lecz jak on stara sie, by lepiej moglo byc
Ty, Ty, Ty, Ty i ja jestesmy odporni na
Na klamstwa, ktorymi politycy chca karmic nas
I nikt i nic nie jest w stanie nas zlamac
Nawet gdy na przeciw stoi tarcza i pala
Nigdy nie bylo tak i nigdy sie nie zdarza
Kto przy korycie jest, by biedy sam doswiadczal
Ty, Ty, Ty, Ty i ja musimy byc odporni na
Ends that justify the means
Dogma evokes obedience
Conscience deceived
Deaf to suffering
Silencing morality and screams
As you look away
Reality is what you want to feel
And what you want to see
Rationalize
To overcome the guilt
Your self righteous certainty
On the twilight of life, the sky shed tears
Knowing too well of what lay ahead
Fate revealed
Pale shadows danced as the night caught fire
No turning back, one glance ahead
What was void now turns to red
Responsiblity discarded
A snake always sheds it's skin
Push away the pain we cause
Live to sin, we are
Hunter/killer
Blinded by our hate, deafened to cries
Hunter/killer
Only one has the right to survive
Hunter/killer
Faith in conviction of lies
When all that's left is a sigh
Then we'll wonder why no one asked why
A truth that cuts deeper than the lies that bind
Souls hardwired to serve one god
Backbone made of fear tranlates to lack of control
Responsiblity discarded
A snake always sheds it's skin
Push away the pain we cause
Live to sin, we are
Hunter/killer
Blinded by our hate, deafened to cries
Hunter/killer
Only one has the right to survive
Hunter/killer
Faith in conviction of lies
When all that's left is a sigh
Then we'll wonder why no one asked why
Torn apart who can we look to for answers?
One more loss will bring is closer to the edge
Unwritten chapter, a final tale
Are we the only one's who cannot comprehend?
Can't you see we've only just begun
No second chance, there's only one
No turning back, what's done is done
Look into the eyes of madmen
Pools of blackness lie beyond
Drowning the soul, drowning cries
Ties that blind, lineage that's last so long
Must be overcome before
Time is revoked, curtains fall
To nie jest moja krew, ale
boli mnie, ze leje sie
Na murach krew
Chodnikach krew
Na kijach krew
Na nozach krew
Bryzgajaca krew
Na twarzach krew
Ubraniach krew
Na rekach krew
Na butach krew
Bryzgajaca krew
To nie sa zarty wiesz
Wiec lepiej obudz sie
Juz jutro Twoja krew
Moze polac sie
Na wiecach krew
Stadionach krew
Ulicach krew
W szkolach krew
Bryzgajaca krew
Zle miejsce i
Niedobry czas
Wystarcza by
Z twoich ran
Wywoluje wojny - chemiczne wizje
Wywoluje wojny - toksyczne wizje
Wywoluje udar - skazonych mysli
Wywoluje atak - radioaktywnych mysli
Ja wielki uran
Wywoluje wojny - potegi wizje
Wywoluje wyciek - chorych ambicji
Transmuacja serca - izotop wladzy
Operacja "uran" skazonych marzen
Ja wielki uran
Ja odbieram rozum - niepokonanym
Ja odbieram zycie - nienarodzonym
Udzielam cierpienia - nieswiadomym
Zabijam zwyciezcow i zwyciezonch
11. CZLOWIEK SWOIM WROGIEM
Nieokielznana sila
Oslepiajacy blysk
Tak trudno jest powstrzymac
Reaktor marzen zlych
Nie bedzie co zabijac
Nie bedzie sie z kim bic
Nie bedzie kogo kochac
I nie zaplacze nikt
Nic nie boli tak, ze
Czlowiek swoim wrogiem
Jest najwiekszym
Odpowiedzialnosc ciazy na
Laboratoriach swiata
Gdzie urojone wizje
Przeciwko nam sie obraca
Nic nie boli tak...
Czlowiek swoim wrogiem