Anna Samusionek Cz. 1 - Ciąża na planie filmowym
Happytv.pl: Ciąża i czas ciąży -- czy przypomina sobie pani moment, kiedy dowiedziała się pani, że jest w ciąży?
Anna Samusionek: No, pamiętam ten moment
... Nie ukrywam, że to był szok, pomimo że w jakiś sposób się przygotowałam do tego, odstawiłam wiele miesięcy wcześniej tabletki antykoncepcyjne, bo słyszałem też, że tak jest lepiej, ale mimo wszystko nie byłam gotowa, że to już, tak... to tak... niby wszystko było przygotowane ale... no a potem to już ogromna radość, ja należę do tych szczęśliwców, których, do tych kobiet, które bardzo dobrze znoszą ciążę -- akurat tą ciąże, bo wiem, że bywa różnie -- jedna jest super, w drugiej może być inaczej... Natomiast ja się czułam fantastycznie pod względem fizycznym, do ostatniego momentu byłam aktywna, do siódmego miesiąca grałam w teatrze, jeszcze na tydzień przed terminem porodu byłam na festiwalu w Gdyni, gdzie sama pojechałam samochodem, sama wróciłam, więc... to był naprawdę fajny, fajny czas.
Happytv.pl: A co zmienia się takiego w psychice kobiety podczas ciąży, czy pani odczuła jakąś specyficzną zmianę?
Anna Samusionek: Oj tak... dotąd myślałam, bo kiedyś pamiętam rozmawiałam z koleżanką z mojego roku, która dosyć wcześnie zaszła w ciążę, zaraz po szkole i tak opowiadała, że tak wszystko przestaje być ważne i tylko to dziecko się liczy, ta ciąża... tak myślałam: „o opowiada no bo nie ma wyjścia, tak? i nie może pracować..." Natomiast, no, okazało się, że faktycznie tak jest. Nagle, jak były na próbach jakieś starcia, jakieś czasem kłótnie podczas prób, jakieś dyskusje -- ja tak patrzyłam na wszystko i mówię: „o co wam chodzi, po co wam to wszystko? Ja mam dziecko w środku..." Nie, nie, nie jest... jakby faktycznie centrum życia, centrum mojego świata, było tam wewnątrz mnie, pod moim sercem...
Happytv.pl:
Moment, kiedy córeczka pojawia się już na świecie, moment, kiedy przychodzi Pani z maleństwem do domu, co się wtedy dzieje w tym domu?
Anna Samusionek: To znaczy poród przebiegał też, tak po prostu, przepisowo, znaczy był wywoływany, bo była już chwila po terminie z
USG, więc po prostu poszłam do kliniki, rano wszystko się zaczęło, a 21.23, o ile jeśli dobrze pamiętam, urodziłam Angelikę. Jak zobaczyłam ją, że jest to córeczka, że ma wszystkie paluszki i że jest cała i zdrowa, to się po prostu rozpłakałam ze szczęścia, bo nie sprawdzałam płci... Czułam, że jest to dziewczynka, no ale... nigdy nie wiadomo... Miałam o tyle szczęście że moja mama była ze mną... przez ponad tydzień po porodzie, więc miałam taką fantastyczną opiekę i pomoc, chyba najlepszą, jaką można sobie wyobrazić, więc było mi bardzo dobrze... Tak jak początkowo wydawało mi się, że sobie nie dam rady z wszystkimi rzeczami, z kąpielą, z tym puszkiem, który trzeba leczyć, smarować, itd. -- nagle się okazało, że to wszystko jakoś tak automatycznie po prostu się działo, nie sprawiało jakichś problemów i, no oczywiście zmęczenie, bo karmienie piersią, budzenie się nocami, tak już czasami ledwo można było te oczy otworzyć... Poza tym Angelika jest takim niezwykle aktywnym dzieckiem, chyba przeze mnie, że ja je tak... w trakcie ciąży, miałam taką maksymalną aktywność... więc pod tym względem nie było łatwo, ale na szczęście nie było jakichś problemów ze zdrowiem, tego typu, także to był naprawdę piękny czas.