Białoruś: Początek procesu anarchistycznej grupy „Przyjaciele Wolności”

(patrz także poniżej: przypomnienie ich akcji)

(18.05.2011)
Суд по делу анархистов.  День первый
18 maja, w Mińsku rozpoczał się proces białoruskich anarchistów: Igora Oliniewicza, Nikołaja Dedka, Aleksandra Frankiewicza, Maksima Wietkina i Jevgienija Siliwonczika oskarżonych o organizację i przeprowadzenie politycznych akcji w Mińsku, Soligorsku i Nowopołocku w latach 2009-2010, w tym ataku na ambasadę Rosji w sierpniu 2010 r. Postawiono im m.in. zarzuty „złośliwego chuligaństwa”, „umyślnego spowodowania strat materialnych” (wycenianych przez białoruskie państwo na kwotę od 0,5 do 53 mln rubli) i „sabotażu komputerowego”. Grozi im kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Суд по делу анархистов.  День первый
Według oświadczenia anarchistów, celem działań, za które są sądzeni, było zwrócenie uwagi na sytuację w kraju. Ich akcje były wymierzone przeciw polityce pogłębiania nierówności społecznych, represji wobec aktywistów, państwu policyjnemu i militaryzmowi. Atak na posterunek milicji w Soligorsku przeprowadzono by upamiętnić rocznicę samobójczej śmierci działaczki praw człowieka Jany Poliakovej nękanej przez funkcjonariuszy milicji. Pikieta koło sztabu generalnego sił zbrojnych Białorusi była protestem przeciw przeznaczeniu kolejnych środków z budżetu państwa na cele wojskowe, mimo rosnących problemów społecznych. Akcję pod ambasadą Rosji zorganizowano w ramach solidarności z represjonowanymi obrońcami podmoskiewskiego lasu chimkowskiego.
Суд по делу анархистов.  День первый
Dedok, Oliniewicz i Frankiewicz nie przyznali się do stawianych im zarzutów, uznając że biorąc udział w części zarzucanych im akcji nie popełnili żadnego przestępstwa. Wietkin i Siliwończik przyznali się częściowo. Dedek zeznał też sądowi, że był przymuszany groźbami do wydania osób odpowiedzialnych za wrzucenie na teren rosyjskiej ambasady pocisków zapalających.

http://www.ack.most.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=95:pierwsza-rozprawa-biaoruskich-anarchistow-&catid=2:zagraniczne&Itemid=4


WIĘCEJ O ICH AKCJACH:

Ambasada Rosji w Mińsku obrzucona koktajlami Mołotowa

(przegląd prasy)

Rosyjskie MSZ wyraziło oburzenie z powodu obrzucenia wieczorem koktajlami Mołotowa terenu ambasady Rosji w Mińsku. MSZ Białorusi ze swej strony określiło ten incydent, jako „przestępczy wybryk chuligański”.

W poniedziałek około 22.50 czasu lokalnego (godz. 21.50 czasu polskiego) nieznani sprawcy wrzucili na teren rosyjskiej ambasady w Mińsku dwie butelki z łatwopalną cieczą. Nikt nie ucierpiał. Jedna z butelek trafiła w zaparkowany przed budynkiem samochód. Auto stanęło w płomieniach, ochrona placówki samodzielnie ugasiła pożar. – Oceniamy to zdarzenie jako oburzający akt – oświadczyło MSZ Rosji.

Jego zdaniem, była to „próba wniesienia w dwustronne relacje elementów nieufności i napięcia”. Rosyjski resort spraw zagranicznych wyraził przekonanie, że władze Białorusi uczynią wszystko, aby nie dopuścić do powtórzenia się takich akcji w przyszłości.


To chuligani?

MSZ Białorusi oceniło incydent jako „przestępczy wybryk chuligański wymierzony w zdrowy rozsądek i stosunki białorusko-rosyjskie”. Dodało, że w Mińsku „z niepokojem i ubolewaniem przyjęto zdarzenie przed ambasadą Rosji”. Zapewniło, że organy bezpieczeństwa aktywnie poszukują sprawców i że zostaną oni surowo ukarani w zgodzie z prawem.

„Pierwsza wroga akcja wobec Rosji”

Przed ambasadą Białorusi w Moskwie zwiększono środki bezpieczeństwa. Radio Echo Moskwy uznało incydent przed rosyjską ambasadą w Mińsku za pierwszą na Białorusi wrogą akcję przeciwko Rosji.

Przewodniczący Komisji ds. Wspólnoty Niepodległych Państw w Dumie Państwowej, niższej izbie rosyjskiego parlamentu, Aleksiej Ostrowski wyraził wątpliwość, by incydent w Mińsku był inspirowany przez przedstawicieli struktur władzy na Białorusi. – Jest to próba spotęgowania przez niektóre siły napięcia w relacjach rosyjsko-białoruskich – oznajmił Ostrowski, którego cytowało Echo Moskwy.

(…)

„Myślę, że służby specjalne Białorusi miały informacje o przygotowywaniu ataku na ambasadę. I to, że nic nie zrobiły, jest wyraźnym sygnałem dla kierownictwa Rosji” – napisała Aleksja Czadajewa na oficjalnej stronie partii premiera Władimira Putina Jedna Rosja.

To nie pierwszy atak na rosyjską ambasadę. W 1997 r. budynek został ostrzelany z kałasznikowa, a w 2001 r. na teren placówki rzucono granat, którego wybuch uszkodził budynek. Sprawców nigdy nie ujęto. Wtedy rządzący Białorusią i Rosją zgodnie mówili o chuligańskim wybryku.
wyborcza.pl

2010-08-31

Budynek KGB w Bobrujsku obrzucono koktajlami Mołotowa

(Radio Svaboda / 2010-10-18)

Nieznani sprawcy rzucili dwie butelki zapalające w budynek KGB w Bobrujsku. Nikt nie ucierpiał. Wszczęto sprawę karną o chuligaństwo, prowadzone są poszukiwania przestępców – taką informację otrzymała agencja Interfax w Wydziale Spraw Wewnętrznych w Bobrujsku.

– Brane są pod uwagę wszystkie wersje, w tym również związek tego przestępstwa ze sprawcami, którzy w końcu sierpnia bieżącego roku wrzucili butelkę zapalającą na teren ambasady Rosji w Mińsku – powiedziano Interfaxowi.

Portal belarus.indymedia.org informuje, że napad w Bobrujsku miał miejsce 16 października, a odpowiedzialność za niego biorą na siebie aktywiści ruchu anarchistycznego, argumentując swoje postępowanie solidarnością z aresztowanymi wcześniej zwolennikami ruchu.

30 sierpnia nieznani sprawcy wrzucili na teren ambasady Rosji w Mińsku butelkę zapalającą. W rezultacie spalił się samochód placówki dyplomatycznej. Wtedy w internecie ukazało się oświadczenie, w którym odpowiedzialność za zamach wzięła na siebie nieznana wcześniej organizacja anarchistyczna Przyjaciele Wolności. Potem przeprowadzono szereg zatrzymań podejrzanych o napad, w pierwszej kolejności członków ruchu anarchistycznego.

6 września nieznani sprawcy obrzucili koktajlami Mołotowa więzienie na ulicy Akreścina w Mińsku.


Białoruscy anarchiści wzięli na siebie podpalenie rosyjskiej ambasady

(2.09.2010)

Na stronie internetowej białoruskich anarchistów Indymedia.by pojawiło się oświadczenie anarchistycznej grupy „Przyjaciele Wolności” (Druzia Swobody), w którym akcja obrzucenia budynku rosyjskiej ambasady nazywana jest sposobem wyrażenia „gniewu i protestu przeciwko zatrzymaniom i represjom aktywistów społecznych, którzy wystąpili w obronie lasu chimkowskiego”

Chodzi o las w pobliżu Moskwy, przez który ma przechodzić planowana trasa Moskwa-Petersburg. Zapowiedzi wycięcia lasu sprowokowały liczne protesty okolicznych mieszkańców i ekologów, brutalnie rozpędzanych przez milicję i cywilne bojówki.

„Naszych kolegów biją wywodzący się z faszystów najemnicy, OMON rozgania i maltretuje wszystkich po kolei, zatrzymania i areszty stały się normą. Nasi przyjaciele znoszą niewygody w lochach i są zmuszeni żyć w strachu, że pójdą siedzieć tylko za to, że wystąpili w imię prawdy, w imię ludzi i imię prawa do normalnego środowiska naturalnego.” napisano w liście.

„Jednak urzędnicy i kapitaliści martwicą się jedynie łapówkami i swoimi dochodami, im wszystko jedno co będzie jutro i gotowi są w najostrzejszy sposób przerwać każdy protest, każde niezadowolenie. I co ma być dalej – szwadrony śmierci? Solidaryzujemy się z naszymi przyjaciółmi, jesteśmy zwolennikami bezpośrednich metod walki, bo władza boi się jedynie siły i na wszystko inne im zwisa.” tak swój stosunek do władzy wyrazili autorzy listu.

Anarchiści odnieśli się również do pojawiających się w białoruskich i rosyjskich mediach hipotez zamachu, mówiących , że został on zainspirowany przez kręgi związane z białoruska lub rosyjska władzą.

„Śmieszne jest czytanie wszystkich reakcji i dyskusji na internetowych forach. na temat akcji. Sprzeciwiamy się w taki sam sposób mafijnym klanom pod nazwaniem „rząd Białorusi” i „rząd Rosji”. Dla zwykłych ludzi pracy z obydwu krajów nie wynika nic z tej walki o władzę i nie powinni się upodobniać do tych kłamliwych polityków. Ludzie obudźcie się. Czy zawsze potrzebne są spiskowe teorie by uzasadnić dowolny akt protestu i niezadowolenia. Każdego dnia napotykamy złodziejstwo i bezprawie, ale dookoła widać jedynie spuszczone oczy i nieśmiałe rozmowy w kuchni. Pora zebrać siły i udowodnić, że jesteśmy godni lepszego życia.” napisali.

„Wolność dla wszystkich aresztowanych. Nie politycznym represjom. Precz z urzędnikami, bandytami i glinami. Prawa człowieka i sprawiedliwość społeczna.” wzywają na końcu autorzy listu.

O działalności grupy „Przyjaciele Wolności” dotychczas nie było wiadomo. Według danych zebranych przez dziennikarzy Biełsatu, być może grupa aktywistów przyjęła tę nazwę dla przeprowadzenia właśnie tej akcji, z obawy przed dekonspiracją. Białoruscy anarchiści już przedtem atakowali w podobny sposób. Na początku br. obrzucili butelkami z benzyną mińskie kasyno „Szangrila” w proteście przeciwko hazardowi.

Biełsat
belsat.eu


Białoruscy anarchiści nielegalnie przetrzymywani

(10.09.2010)

Grupa siedmiu anarchistów zatrzymanych i oskarżonych o zamach na rosyjską ambasadę w Mińsku nadal pozostaje w areszcie, mimo że nie przedstawiono im aktu oskarżenia.

Zgromadzonych pod murami mińskiego aresztu śledczego rodziców oraz przyjaciół oficer dyżurny poinformował, że zatrzymani zostali przeniesieni na jeden z mińskich komisariatów, jednak tam tych informacji nie potwierdzono.

Adwokaci zatrzymanych przekazali informację, że część zatrzymanych przesłuchiwano również w związku ze sprawą napadu na siedzibę oficjalnych związków zawodowych z 1 maja, jednak w tej sprawie również nikomu nie postawiono zarzutów.

W środę do aresztu trafiły kolejne cztery osoby o poglądach anarchistycznych, w tym Tacciana Siemianiszczewa, którą po zatrzymaniu 3 września początkowo zwolniono po 12 godzinach. Jak poinformowali przyjaciele zatrzymanej dziewczyny, podczas przesłuchania pocięła sobie ręce nożem do rozcinania listów, w związku z czym wzywano do niej pogotowie.

Zgodnie z białoruskim kodeksem kryminalnym maksymalny termin utrzymywania w areszcie bez postawienia w stan oskarżenia wynosi 3 dni. Na wniosek prokuratora można przedłużyć areszt do 10 dni. Siedmioro mińskich anarchistów już odsiedziało w areszcie po dwa trzydniowe terminy. Milicja białoruska odmawia wszelkich komentarzy w tej sprawie zasłaniając się dobrem śledztwa.

Jak powiedziała Biełsatowi Wolha, przedstawicielka białoruskich anarchistów, która prosiła o nie ujawnianie jej nazwiska – jej kolegów wypuszczono po trzech dniach po to by zatrzymać ponownie. „Oni nie zdążyli nawet wyjść z terytorium mińskiego aresztu „Akrescina” dodała. „Najgorsze jest to że teraz zabierają wszystkich jak leci. Ludzi niezwiązanych ze sobą i kompletnie niewinnych, którzy nie mieli nic wspólnego ani z podpaleniem ambasady rosyjskiej ani innymi akcjami.” – skomentowała.

Jej zdaniem jest to przedwyborcza prowokacja , która ma na celu zatrzymanie jak największej ilości ludzi i wyciągnięcie od nich informacji, bo „są to ludzie z aktywnej opozycji obywatelskiej” powiedziała dziennikarzowi Biełsatu.

Zatrzymania młodych ludzi rozpoczęły się po tym jak w nocy 30 sierpnia na teren ambasady rosyjskiej w Mińsku zostały wrzucone dwa koktajle Mołotowa. Jeden z nich podpalił samochód pracownika rosyjskiej placówki dyplomatycznej. Odpowiedzialność za zamach wzięła na siebie organizacja anarchistyczna „Przyjaciele wolności”. Jednak jak powiedzieli przedstawiciele środowiska anarchistycznego w rozmowie z TV Biełsat, nikt z białoruskich anarchistów nigdy nie słyszał o istnieniu takiej organizacji.


SJ/Biełsat

Dyskusja